Jesteś singlem? To Twoja wina
To miał być artykuł o tym, dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy i odwraca się na pięcie stając plecami do tych wszystkich, którzy nie zdążyli w odpowiednim czasie znaleźć sobie partnera albo partnerki (stan skrzywdzenia tyczy się tutaj w głównej mierze kobiet, ponieważ – umówmy się – to im bije zegar biologiczny i to one popadają w popłoch, kiedy w wieku 28 lat nie mają przy sobie mężczyzny). Otóż nie o tym będzie ten tekst. Sorry, Drogie Panie, tym razem Wam się ode mnie oberwie.
Fot. Shutterstock
O tym, że kobiety w Polsce nie mają wymarzonej sytuacji, mógłby świadczyć fakt, że na 100 polskich mężczyzn przypada 109 kobiet. Czuję, że w tym momencie sporo z Was odetchnęło z ulgą, mogąc tymi statystykami wytłumaczyć swój staropanieński status. No więc zadam proste pytanie: długo jeszcze zamierzasz tłumaczyć swoje niepowodzenie czynnikami zewnętrznymi, niezależnymi od Ciebie? Nie ma na świecie człowieka, któremu cokolwiek spadłoby z nieba i najwyższy czas przestać wierzyć w zewnętrzną sprawczość. Pora wziąć sprawy w swoje ręce i zmierzyć się z faktem, że to popełniane przez nas podstawowe błędy stawiają nas na spalonej pozycji.
Słowem, jakie chcę, żeby zostało dzisiaj zapamiętane, to ŚWIADOMOŚĆ.
Matka Polka – jedyne na co (prawie) nie mamy wpływu
Nadopiekuńczość, „matkowanie” mężczyźnie, wyręczanie z obowiązków – to wszystko cechuje wzorcową Matkę Polkę w kontekście stosunków damsko-męskich. W dużej mierze nie mamy wpływu zarówno na siebie (bo najprawdopodobniej taki model wyniosłyśmy z domu), ani na Niego (bo został tak wychowany przez swoją mamusię). Jesteśmy podwójnie poszkodowane, jednak najwyższy czas zdać sobie sprawę z tego, że taka postawa prowadzi donikąd.
Dlaczego piszę o tym, jako o powodzie bycia singlem? Z dwóch powodów:
Po pierwsze: uświadomiona Matka Polka może łatwo przeistoczyć się z Wojującą Feministkę.
Proces wyjścia z roli kobiety, która ogarnia całą rzeczywistość, dotyczącą Jej i Jego, nie jest łatwy. Kobiece ciągoty do sprawowania kontroli nad każdym aspektem życia utrudnia wejście w partnerstwo z mężczyzną. Bo Ona zrobi szybciej, lepiej, intuicyjnie. Kobieto, powiadam Ci: jeżeli nie chcesz przeistoczyć swojego partnera w dorosłe dziecko, które nawet siku nie zrobi bez pozwolenia, naucz się partnerstwa! Tylko uwaga: niekontrolowane wychodzenie z ciała Matki Polki może spowodować, że wpadniesz w sidła Wojującego Feminizmu. Oddając (i wymagając) realizacji części wspólnych obowiązków na pewno zetkniesz się z pokusą zrobienia tego samej. Łatwo wtedy dojść do wniosku, że wszystko robisz lepiej, On wszystko robi źle i...właściwie ten związek nie ma przyszłości. Bo Inni na pewno zachowują się inaczej. Nie zachowują się. Inni mężczyźni też nie wychodzą z inicjatywą w zakresie obowiązków domowych (wyryj to sobie na czole!) Czy więc chcesz zostać sama tylko dlatego, że jesteś przekonana o swojej doskonałości?
Po drugie: Mamuśka
Pomijając to grono mężczyzn, które jest przyzwyczajone od maleńkości do bycia obsługiwanym i trzymanym pod kloszem nadopiekuńczej Mamusi, stając się domorosłym Władcą i Nieudacznikiem, cała reszta nie lubi matkowania. Zastanów się, czy pytanie trzydziestolatka, czy ciepło się ubrał, nie brzmi komicznie? Czy pouczanie, że nieprawidłowo wbija gwoździe, nie jest wchodzeniem w cudze kompetencje? Jest, cholera, jest! Zdrowy, logicznie myślący facet nie będzie chciał się związać na poważnie z kobietą, która wszystko wie lepiej od niego, a każdą jego próbę zrobienia czegoś po swojemu, skwituje zdaniem, że „Jej zdaniem można to było zrobić inaczej”.
Większość z nas ma w sobie Matkę Polkę i to nie znaczy, że przegrałyśmy sprawę. Kwintesencją jest
w tym momencie świadomość tej cechy i zastanowienie się nad swoim podejściem do już funkcjonującego lub raczkującego związku.
Zmanierowany singiel
Kobiety są szczególnie narażone na wpadnięcie w pułapkę rutyny i poczucia stabilności. Nie chodzi w tym miejscu o krytykowanie stabilności jako takiej, ale o zachowania, których zmiana przychodzi niechętnie i z trudnością. Począwszy od rytuałów dnia codziennego, poprzez plan przestrzenny mieszkania albo domu, aż po pomysł na czas wolny – z biegiem lat te aspekty życia utrwalają się, a ingerencja w ich strukturę powodują lęk, niepewność i poczucie utraty kontroli.
Dlatego dużo trudniej jest 35-letniej singielce wpuścić do swojego świata mężczyznę i pozwolić mu na rewolucję – a ona jest nieodzownym elementem życia we dwoje. Świat mężczyzn można nazwać „męską jaskinią”, a gotowość na rezygnację z części młodzieńczych przyzwyczajeń odróżnia mężczyznę od chłopaka. Ta sama sytuacja dotyczy kobiet. Pojawienie się mężczyzny w najbliższym, bezpiecznym dotychczas otoczeniu powoduje panikę.
Jeżeli jesteś mniej więcej we wspomnianym wieku, przeanalizuj swoje zachowanie wobec mężczyzny, z którym się spotykałaś: co czułaś, kiedy pierwszy raz został na noc i np. zmienił rano stację w radiu, którego codziennie słuchałaś do śniadania? Czy dostawałaś szału, bo zostawił rozrzucone ubrania? Czy akceptujesz, że od teraz musisz zmienić przyzwyczajenia odnośnie spotkań z koleżankami i odwiedzać także jego znajomych? Do wyboru masz w tym momencie dwie ścieżki: możesz wściekać się, że Twoja strefa komfortu została zgwałcona przez samca, albo świadomie podejść do nieuniknionej zmiany, jaką jest pojawienie się mężczyzny przy Twoim boku.
Spotkałam palanta i co dalej?
Gdybym miała okazję porozmawiać z każdą kobietą, która jest w tym momencie singlem i czyta ten tekst, stawiam swoją nerkę, że dowiedziałabym się o rzeszach frajerów, jakie stanęły na Twojej drodze. Następnie dowiedziałabym się o krzywdzie, jaką wyrządzili Twojej wątłej psychice i że teraz jedyne czemu ufasz, to tabliczka czekolady. Taki zarzut można podsumować jednym zdaniem: „miałaś pecha i przestań się nad sobą rozczulać”.
Przyjmij do wiadomości, że nie usuniesz z kuli ziemskiej oszustów swoich żon, napalonych pseudotwardzieli i buców, tak samo jak nie zniknie nieuprzejma ekspedientka w spożywczym oraz ktoś, kto zawsze będzie od Ciebie ładniejszy lub bogatszy. Nie działa jakaś tajemnicza siła wyższa, która celowo stawia najsłabsze okazy przed drzwiami Twojego mieszkania.
Może wcześniej sobie tego nie uświadamiałaś, ale najwyższy czas zejść ze swojej wieży i skończyć z postawą księżniczki, która powinna być znaleziona przez księcia. Do Ciebie należy inicjatywa! Ty musisz wziąć sprawy w swoje ręce i przestać poddawać się losowi. Czy naprawdę myślisz, że wszystkie znane Ci małżeństwa powstały z jednorazowego strzału i żadne nie miało niemiłych wspomnień?
Zacznij żyć świadomie i zamiast szukać źródła wszelkiego zła w otoczeniu, sprawdź czy Twoje singielstwo nie wynika z cech charakteru! Analizuj, rozwijaj się, pracuj nad sobą. Trzymam kciuki.
Więcej ciekawych tekstów na www.szkolapar.pl
Dodaj komentarz
Komentarze
Zgadzam się, że najłatwiej zrzucić odpowiedzialność na "świat", na innych, na splot okoliczności - trudniej zabrać się do pracy nad sobą. A warto!
trzeba nad sobą pracować oj to prawda:)
świetny artykuł, autorka nie owija w bawełnę, wszystko nazywa po imieniu, może dotrze do"księżniczek", żeby trochę otworzyły się na zmiany, nie szukały winy w innych, popracowały nad sobą.Jeżeli nawet do tej pory nie trafiły na tego JEDYNEGO to nie powód do zamknięcia się w domu
Super się czyta ten artykuł
ja jestem mężatką od 4 lat...
Bardzo dobry artykuł,wszystko napisane konkretnie i bez owijania w bawełnę. Dokładnie,wiele samotnych kobiet obwinia za swoją samotność cały świat,zamiast czasami zastanowić się nad sobą czy to czasami nie jest tylko i wyłącznie ich wina...
Świetny artykuł i naprawdę dobrze się czyta.
Choć podobno niektórym singielkom facet nie jest do niczego potrzebny;) ja tam jako samotna osoba nie odnajdowałam się najlepiej. We dwoje zawsze raźniej;)
Artykuł napisany w tak sprytny sposób, że nie można się z nim w większości argumentów nie zgodzić. Racja, świadomość to słowo klucz, ja też ostatnio sobie UŚWIADOMIŁAM kilka spraw i jestem szczęśliwą (tak, da się :P) singielką :-), która ma oczy szeroko otwarte na jeszcze większe pokłady szczęścia ;-). We dwoje może i jest fajniej, ale nie jest to szczęście absolutnie, nie przesadzajmy
Facet nie równa się szczęście.
Ja myślę, że duża liczba singli z jednej strony związana jest z rozluźnieniem obyczajów (znam wiele osób dla których bycie singlem jest wygodniejsze niż związek), a z drugiej strony jest wiele pokus i problem z podjęciem decyzji co do wyboru stałego partnera. Problem wygórowanych wymagań też jest, nie każdy jest gotowy na kompromisy.
Aha! Autorka poszalała z artykułem, bardzo mi się podoba taki bezpośredni styl (chociaż z samym artykułem nie zawsze się zgadzam), czytałam z uśmiechem na ustach
Ja również lubię bezpośrednie artykuły :). Ja jestem w związku ponad 4-letnim i ostatnio mój partner zaczyna mówić, że zachowuję się jak jego Mama. Z jednej strony, to chyba dobrze, w końcu mężczyźni szukają partnerek podobnych do swoich Mam, a z drugiej, to chyba zbyt uciążliwe
Oooo tak, dokładnie! Artykuł na szósteczkę! Drogie singielki, bierzcie się za siebie i koniec z samotnością
Życie singielki to nie dla mnie. Jedna z Was napisała, że facet to wcale nie równa się szczęście. A jeśli ten właściwy to tylko szczęście!!! Pisze to mężatka z dwucyfrowym stażem
gratulacje:)
Autorka artykułu widzi winę tylko w kobietach. Bo matkują? No niestety, wielu współczesnych mężczyzn potrzebuje bardziej mamusi niż partnerki, kogoś kto im powie co ma robić. Przykład? "Kochanie gdzieś wychodzimy? - Nie wiem, Ty zdecyduj skarbie". Ja jestem zwolenniczką partnerstwa w związku, i z moich doświadczeń wynika, że mężczyźni niewieścieją, zmienił się model wychowania, model rodziny, życiowe wymagania i faceci jakoś nie mogą się w tym odnaleźć. Widzę ogromną różnicę, wręcz przepaśç między mężczyznami kiedyś i teraz...
Malenka. trafiłaś w sedno... Niestety teraz ze świecą szukać prawdziwego faceta, który rozsądnie myśli i potrafi dać poczucie bezpieczeństwa, być stabilnym filarem. Stąd się bierze matkowanie,bo większość "synusiów" stała się cholernie wygodna (chociaż są święcie przekonani o swojej męskiej mocy
)... a potem się dziwić, że kobieta przejmuje rolę - no wybaczcie, ale jak czasami się patrzy jak się facet do czegoś zabiera, to aż się prosi, żeby zrobić to za niego - a to pierwszy krok po równi pochyłej, bo jeśli raz się tak zrobi to już przepadło ;-).
Bbo zgadza się - jeśli właściwy :), chodziło mi bardziej o to, że nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że tylko we dwoje można być szczęśliwym, bo tak sobie ktoś wymyślił, a ktoś kto żyje w pojedynkę ma upośledzone postrzeganie szczęścia... no co przecież jest sam! więc co on/ona może wiedzieć o szczęściu
Francesca uwierz,że żaden facet nie chce sypiać z matką
(chyba, że ma kompleks Edypa, ale to już inna bajka :P)
A ja nadal i tak nie wiem co mam począć...mam 22 lata i od nastu lat borykam się nadwagą....i wiem w 100% to jest przyczyną że jestem sama a ja nie wiem jak mam się pozbyć tego mojego okropnego wyglądu, Wiem wiem, każdy mądry powie mniej jeść i się ruszać, ale uwierzcie mnie to nie pomaga..heh....widocznie tak musi być;(
NataliaLily, w pierwszej kolejności zrób badania.A pisanie o tym, że przyczyną tego, że jesteś sama jest te kilka kilogramów to bzdura.Po prostu nikt jeszcze nie zauważył tego, co masz w środku, w sobie, trafiłaś na fajnego, dojrzałego faceta, który doceni to jaka jesteś a nie tylko jak wyglądasz.
A Ty mogłabyś nie skreślać swojego szczęścia, tylko mu pomóc.
Zacznij dzień od uśmiechu, patrz w lustro i mów codzień ,że jesteś wspaniała, mądra i rusz do ludzi z uśmiechem a nie z miną "zgorzkniałej"baby.
Życz Ci abyś na swej drodze znalazła miłość prawdziwą, taka jaką ja odnalazłam
pouczający artykuł
fajny artykuł i pouczajacy,dobrze napisałaś bozenkaxxj@
swietny i ciekawy artykuł
świetny artykuł, a temat warty przemyślenia
Czasem bycie singlem to świadomy wybór danej osoby
jest to jednak zdecydowana mniejszość
Ja się zastanawiam jak niektóre kobiety znalazły faceta...
Na szczęście nie jestem
bardzo ciekawy artykuł